W grudniu, na konwencji, politycy SLD zamierzają przedstawić projekt odcięcia Kościoła od państwa. Wśród postulatów, które mają być oczywiście rozwinięte, znajdujemy między innymi takie:
-likwidacja Komisji Majątkowej (oddającej majątek zabrany Kościołom)
-wprowadzenie podatku od wiary
Zatem, w kwestii likwidacji Komisji Majątkowej, która zajmuje się oddawaniem Kościołowi majątku wcześniej zabranego. Czy znaczy to, że Państwo, wedle wizji lewicy, ma zmierzać w stronę zeświecczenia państwa, a z drugiej strony korzystać z majątku kościelnego?
Natomiast w kwestii wprowadzenia podatku od wiary, to nie rozumiem jak można zweryfikować czyjąś wiarę. Jest to bardzo ciekawe, gdyż nawet papież nie zna poziomu wiary swoich wiernych. Osobiście, nigdy nie słyszałem o narzędziu do mierzenia wiary. Sam S. Kierkegaard opisywał, że chrześcijaństwo opiera się na wierze, czynach, życiu „rycerzy wiary”, którzy nie okazują swojej wiary, są to, można żartobliwie powiedzieć, zamaskowani „ninja Kościelni” (nie koniecznie księża, raczej najzwyklejsi ludzie). Natomiast zdaję sobie sprawę, że chodzi o podatek, raczej tak nazwany, od przynależności do określonej grupy wyznaniowe. Trzeba jednakże przyznać, że jest to pomysł jak najbardziej poroniony. Czy wiara religijna nie ma być oazą, która jest wolna od tej rzeczywistości. Czy nie ma ona wprowadzać człowieka do świata ponad materialnego, nieobciążonego żadnymi opłatami. Rozumiem, że lewica nie ma żadnego wyczucia wiary, ale może kogoś o to spytać. W przeciwnym razie, ja jestem niewierzący i mam to wszystko w d…ie. Może warto wprowadzić również podatek od ulubionych kolorów, potraw, partii politycznych.
piątek, 4 grudnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz